Niepełnosprawni. Zwykle przez delikatność czy z lęku omijamy ich wzrokiem ,niedostrzegając tkwiących w nich możliwości.Dla wielu z nich twórczość jest jedyną racją bytu.To ich sposób na samotność, na poczucie obcości.
Potrafią poradzić sobie ze świadomością „inności”,którą za pomocą sztuki oswajają, obracają w normalność.Przezwyciężając swoje ograniczenia, dzięki pasji,czynią swoje życie pełniejszym i bogatszym.
W naszym Domu mieszka kilku artystów.Nie studiowali w szkołach artystycznych. Są zupełnie nieświadomi swojego talentu i wynikającej z niego roli.
Jednym z nich jest głuchoniemy Kazimierz- bohater bloga.
Mimo upływu lat wciąż się rozwija. Maluje lawinowo i coraz lepiej, zawsze pod wpływem emocji. Do koloru i kompozycji dochodzi się intuicją i myślą. Kazimierz ze swoją diagnozą ,postawioną wiele lat temu
„upośledzenie umysłowe w stopniu umiarkowanym, głuchoniemota” ,organizuje przestrzeń jak wytrawny artysta.
Wciąż szuka nowych rozwiązań. Może na jego przykładzie należałoby zrewidować pojęcie „niedorozwoju umysłowego”?Jego rysunki wołają: „zobaczcie wreszcie do cholery ,kim jestem!”Jego sztuka bierze się bowiem
z pozytywnych doznań. Kaziu jest uzależniony od dobrych emocji ,potrafi się odwzajemnić. Jest jak probierz ludzi – wyczuwa tych dobrych i lgnie do nich.
Obrazy Kazimierza rozjaśniają nam świat. Jak dobrze , że jest on wśród nas.
Od 2009 r. bierze udział w niezwykłych Warsztatach "Future Artist" , których "matką" :) jest fascynująca i intrygująca Ewa Kokot, historyk sztuki.
Pasjonuje go również teatr, jest członkiem grupy teatralnej "Alter ego" założonej przez dwie wspaniałe terapeutki Domu-Annę i Joannę.
Marzy o fotografowaniu,brał udział w projekcie "Oddech dawnych czasów",którego celem było wsparcie osób intelektualnie niepełnosprawnych, mieszkańców Domu Pomocy Społecznej w Orzeszu oraz przełamanie społecznych barier między nimi a społecznością miasta.
tekst -Gabriela Kalinowska-Czakon psycholog Domu
Fantastyczny pomysł z blogiem. Dopiero dzisiaj go odwiedziłam... Bardzo mnie wzruszają historie tak wspaniałych i ciepłych ludzi. Sama przez rok pracowałam w ośrodku dla niepełnosprawnych w Norwegii. Moja grupa podopiecznych szyła przepiękne dekoracje, malowała, tkała dywany. Coś niesamowitego było dla mnie jak drobna niewidoma Filipinka tka misternie dywan. Straciła wzrok i zdrowie psychiczne wskutek porodu. Tak więc do któregoś momentu była całkowicie zdrową osobą... Moja ówczesna praca nauczyła mnie na nowo spostrzegać i odbierać świat i czerpać z niego tyle dobra ile się da! I z ręką na sercu mogę powiedzieć, że to nie niepełnosprawność wpływa na to, jak zdrowi ludzie postrzegają innych od siebie...to zdrowi ludzie często mają chore poglądy na temat niepełnosprawnej osoby. A przecież wszyscy jesteśmy ludźmi i każdy ma prawo do szacunku i miłości.
OdpowiedzUsuńŻyczę Panu Panie Kazimierzu wszystkiego dobrego i samych radosnych dni:)
Pozdrawiam ciepło
Eva - Munia
A ja dopiero dziś zobaczyłam komentarz dla Kazia i bardzo za niego dziękuję, jutro przeczyta te wspaniałe refleksje Kazimierz , gdy przyjdę jak w każdy piątek, poniedziałek, środę czasem... do Domu, który dla Kazia jest domem rodzinnym a dla mnie jest nie tylko miejscem pracy, bo i ja , mimo wieku, wciąż się uczę , ale miejscem, gdzie wita mnie z radością " mój brat"...Dziękuję Ewo.
Usuń