a obok mnie prawie siedemdziesięcioletni głuchoniemy mieszkaniec Domu Pomocy Społecznej od zawsze, Kazimierz...
Dziś śpimy ciut dłużej, to znaczy śpi Kazimierz,bo przyzwyczajony do nocnego trybu życia , buszował w pokoju hotelowym, a ja próbowałam go spacyfikować
i gdy wreszcie zasnęłam rankiem, okazało się, że czas na pobudkę, bo dziś zapowiada się dzień pełen wrażeń.Bliskie spotkanie z delfinami.
W celu powiększenia zdjęć wystarczy kliknąć na nie:)
Kazik w kuchni radził sobie nieźle, wciąż zdumiony asortymentem, a raczej jego ofertą.Nie byłby jednak sobą, żeby nie "pomaszkecić" i odpuścić sobie choćby jedno danie.Ale tak było tylko na samym początku.Pod koniec pobytu zapasy po bokach odłożone i żołądek zabezpieczony :)
Miły Pan, chyba z Finlandii, sam z własnej inicjatywy, widząc sesję fotograficzną jaką uskuteczniam Kazimierzowi, proponuje nam wspólne z Kaziem zdjęcie.Z ochotą przystaję na propozycję, bo mam jakiś szczególny sentyment do niego.Przypomina mi zmarłego przed dwoma laty, dyrektora naszego Domu Pomocy-pana Gerarda Hizę
Dzisiejsze przedpołudnie "leżakujemy" przy głównym basenie, bo po południu mamy zaplanowany wyjazd do Delfinarium .
"Luksor" piwko, mało słodkie, nawet dość wytrawne z pianką ,początkowo dawkowane przeze mnie Kazikowi w ilościach iście dawki aptecznej z obawy o jego niskoprocentową głowę, okazało się nieuzasadnione, bo procentów niewiele chyba było w piwie , choć barwą do piwa zbliżone jak najbardziej :)
Wczoraj przyjechali przedstawiciele z kapitalnego biura podróży -http://www.esharm.com/
o którym czytałam jeszcze w Polsce.Skontaktowałam się telefonicznie tuż po przyjeździe do hotelu(a wcześniej mailowałyśmy w Polsce)z jego przedstawicielką panią Pauliną Morką,dzięki której, wszystkie cztery wycieczki mogliśmy zakupić w wyjątkowej ofercie cenowej, specjalnie przygotowanej dla Kazimierza.Są na świecie jednak ludzie , dla których los opuszczonych przez bliskich , nie jest obojętny , ba , potrafią wesprzeć, tak jak tu i teraz, na drugim krańcu ziemi.Dzięki Paulinie, Kazimierz przeżył niewiarygodne i wspaniałe spotkanie ze światem, który do tej pory, oglądał tylko na ekranie TV.A mnie dane było przeżyć niezwykłe emocje, jakie towarzyszyły mi, obserwując radość i szczęście Kazia.I choć psioczyłam w duchu na niego w nocy, że wstaje i chce oglądać TV, to ta jego naiwna , dziecięca radość, wynagrodziła mi wszelkie niedogodności.Jak on się cieszył, ile pozytywnych doznań towarzyszyło mu dzisiejszego popołudnia...
Punktualnie o 14,30 przyjeżdża po nas i miłe polskie małżeństwo z synkiem , taksówka z przemiłym egipskim przewodnikiem Alexem, mówiącym płynnie w naszym języku, , która to zawiezie nas do Delfinarium w Hadabie, dzielnicy Sharmu , położonej na północny zachód od przylądka Ras Katy, na wysokim klifie ,u południowego wejścia do zatoki Szarm al-Maja.
W celu powiększenia zdjęć wystarczy kliknąć na nie:)
Jednego gestu zniecierpliwienia z ich strony, próbuję tonować "spontan" Kazia typu"przybij piątkę, żółwika", które to próbuje z sukcesem uskutecznić na najbliżej siedzącym muzyku.Bezskutecznie, ba rozochocił się nawet do śpiewania, mrucząc coś wcale niezbyt cichutko.
Delfinarium(Dophinella) jest jedynym takim miejscem w Egipcie, gdzie delfiny dają niesamowity show i choć nigdy nie przepadałam za tresurą zwierząt, to tu muszę przyznać, że i mnie oczarowały te niesamowite ssaki.Niestety, dopiero po powrocie do domu, znalazłam w necie stronę
http://viva.org.pl/apelujemy_o_usuniecie.html
i teraz inaczej patrzę na to całe show.
Cytuję :
Basen, w którym trzymane są delfiny, liczy sobie około 40 na 18 metrów w najszerszym miejscu i ma tylko 7 metrów głębokości. Żyjące na wolności delfiny przepływają dziennie setki kilometrów i nurkują nawet na kilkaset metrów. Taki basen nie pozwala im na przejawianie naturalnych zachowań i nie jest adekwatny do ich fizjonomicznych potrzeb – ani dla delfinów urodzonych na wolności, ani tych, które przyszły na świat w niewoli. Niemożność schronienia się przed odwiedzającymi, brak strefy refugium są dla tych zwierząt bardzo stresogenne, co z kolei powoduje np. wrzody żołądka, nagminnie występujące u więzionych delfinów.
Nie chce się wracać do hotelu, Kazio po pokazie wciąż oszołomiony...
ja ,mając nadzieję, że Kazik padnie jak mucha po emocjonującym dniu, zawiodłam się srodze, bo wieczorem, przy basenie głównym, dał on pokaz tańca "nowoczesnego" z naszą wspólną ulubienicą Elżbietą.
Zainteresowanych dalszymi postami proszę o "zjechanie myszką"na sam dół, po lewej stronie informacja "nowszy post",w którym opisałam nasz pobyt w krainie dreszczowców, tzn chciałam powiedzieć faraonów:))))
Piękna podróż,ileż w niej emocji.Wspaniały opis i relacje foto.Pozdrawiam.anielka:)
OdpowiedzUsuńAnielko, dziękujemy za komentarz:)Noworoczne serdeczności
UsuńDawno temu, gdy czytałam o warunkach w jakich trzymane są delfiny, postanowiłam sobie, że nigdy nie pójdę na taki pokaz. I chociaż bardzo chciałabym, aby moja córka popływała z delfinami, postaram się tam nie trafić. Delfiny to cudowne stworzenia. Mam nadzieję, że traktowane są dobrze w niewoli, chociąż baseny mają zdecydowanie za małe
OdpowiedzUsuńProszę pani, jak wspaniale opiekuje się Pani obcą osobą ,naprawdę, choć pan Kazik sprawia wrażenie statecznej osoby, dał chyba pani popalić .Antoni
OdpowiedzUsuń