film na you tube
made in Gabi :)
klik
w celu powiększenia zdjęć wystarczy kliknąć na nie :)
w celu powiększenia zdjęć wystarczy kliknąć na nie :)
W porcie czekała na nas już łódź , która popłynęła do Near Garden, gdzie znajduje się Great Brain - jeden z największych koralowców na świecie. Ponoć czasami zobaczyć można ogromną rybę o nazwie Napoleon.
Rejs taką łodzią daje jedyną w swoim rodzaju możliwość przyglądania się podwodnemu życiu w Morzu Czerwonym bez wchodzenia do wody. Bogactwo flory i fauny na wyciągnięcie ręki.Zainteresowani tego typu pamiątkami mogli przywieźć z rejsu takie oto wspomnienia.Foto przed wyruszeniem w morze a po powrocie do portu odbiór 'wspomnień".
Ten rejs to nie tylko piękne widoki, ale i nowe wzrokowe wrażenia,bowiem tuż pod powierzchnią wody zobaczyliśmy barwne formacje koralowców, a w zakątkach rafy koralowej niezliczone ilości ryb-koniki morskie, chetoniki, czy skrytych w ukwiałach błazenki aż po drapieżne mureny.Rafa obfituje we wspaniałe gorgonie oraz formacje koralowe w kształcie wieżyczek. Na akenie występuje Great Brain - jeden z największych koralowców świata.
Można też było skorzystać ze słonecznych kąpieli na górnym pokładzie, co oczywiście Kazimierz skrzętnie wykorzystał, demonstrując uroczym Rosjankom swoje mięśnie.Ba , zrobił nawet przed nimi kilkanaście pompek a zamiast zdjęcia o które prosiłam, oko obiektywu skierował właśnie na te dwie urocze damy :>
I ja doczekałam się zdjęcia z wycieczki, ale tylko dzięki podziwianej przez Kazia, pani. Oдин два три,улыбаться :)
Pora wracać, Kazimierz wyraźnie nie ma na to ochoty.W drodze do busa, namiętnie próbuje dyskutować z miejscowymi i handlarzami pamiątek.
Tuż przed wejściem do naszego hotelu, kolejna niespodzianka.
Kazio za wszelką cenę, chce jeszcze na wielbłąda, tłumaczę mu, że bliskie spotkanie z camelem czeka go już jutro.Twarde negocjacje były , bo i właściciel wielbłąda mi w tym nie pomagał, wręcz odwrotnie
Kazio próbował zrekompensować sobie stratę niedoszłej jazdy na wielbłądzie (nota bene pan siedzący na wielbłądzie chwilę po naszym zdjęciu runie jak długi na ziemię ) i próbuje jeszcze zainteresować sobą portiera, niezwykle uprzejmego i wcale nie zniecierpliwionego młodego człowieka.
Wreszcie koniec dnia zdawałoby się napisać, nic bardziej mylnego.
Dokumentacja dnia musi być!i była :)
Zainteresowanych dalszymi postami proszę o "zjechanie myszką"na sam dół, po lewej stronie informacja "nowszy post",w którym opisałam nasz pobyt w krainie dreszczowców, tzn chciałam powiedzieć faraonów:))))
No po prostu super,piękne widoki,piękny kolor morza .Kazio przecudny,Gabi uśmiechnięta ale pewnie zmęczona/ale jakie to mile zmęczenie/,atrakcji co nie miara,pozdrawiam i czekam na następna przygodę.anielka :)
OdpowiedzUsuńWitam, Pan Kazimierz ma talent, oglądam jego rysunku, przejrzałem jego blog(cały), zainteresowałem się pracami na Garnku i cóż mogę napisać.Jestem zaskoczony twórczością człowieka, którego w społeczeństwie nazywa się "specjalnej troski".Jakie to mylne.Przed panią psycholog chylę czoła.Andrzej
OdpowiedzUsuń9
Nigdy bym nie przypuszczał, ze człowiek z tzw niepełnosprawnością intelektualną, może tak twórczo przeżywać świat sztuki, no i że ma taki talent, który zupełnie nie idzie w parze z tą niepełnosprawnością.
OdpowiedzUsuńAntoni